Źle.
Chce mi się wymiotować.
Braciszku gdzie...
Chyba zemdlałam. Obudziłam się leżąc na ziemi pod samymi drzwiami.
Wstałam, wszystko mnie boli.
'Strzeż się go'
Sprawdziłam moja kieszeń. JEST. Ta koperta jest prawdziwa, wyjęłam zawartość, napis nie zniknął.
Kto podrzucił mi ten list? Jakie ma zamiary?
O co chodzi?
• • •
Otworzyłam lodówkę. Pustki. Wiem, że brat nie wróci. Po co miałabym zapełniać lodówkę? Dla siebie? Mi wystarczy zupa z puszki na cały dzień.
On lubi słodkości. Ciasta.
Pobiegłam na górę, aby wziąć pieniądze. Zbiegłam. Już łapałam za klamkę...
hahahahah po co?
Chciałam kupić składniki do ciasta ale.. Ja nie zjem go. Nienawidzę słodyczy.
23:52, co mam zrobić? Nie mam ochoty spać... Jednak moje ciało tego potrzebuje..
Idąc do szkoły natrafiłam na Charli'ego. 'Cześć powiedział' zimny koleś ale...ja wyglądam zupełnie tak samo. Ani się nie uśmiecham ani nie okazuję uczuć... Boże, czym ja jestem?
- Dobrze spałaś?
- Czemu pytasz? Wyglądam aż tak źle?
- Nie tylko.. Nieważne...
O co temu człowiekowi chodzi...
Huhu mam ochotę zwymiotować.
Weszliśmy frontowymi drzwiami do budynku szkoły. Dziwne... Nikogo nie ma?
- Charlie gdzie..
- Wszyscy są na auli, chodź - złapał mnie za rękę i pośpiesznym krokiem ruszyliśmy.
' Jak już wszyscy wiecie nasza szkoła stała się jedną z tych która stoi na czele rankingu światowego. Moce jakie posiadacie pozwolą wam się obronić przed złymi duchami i demonami. Jak wiecie każda dusza posiada niesamowite zdolności, jedni potrafią władać żywiołem ognia drudzy unoszą przedmioty . Jednakże zwołałem was tutaj' - Zajrzałam przez okno w drzwiach, na scenie stał wysoki mężczyzna, ubrany był w biały garnitur, włosy odcienia ciemnego fioletu, a na głowie cylinder. Wyglądał zupełnie jak postać z kreskówki. Jego głos.. brzmi niesamowicie. - ' aby poinformować was o nadchodzących Igrzyskach! AHAHAHHA! Mam nadzieję , że wszyscy weźmiecie udział w zawodach! Lecz Ci co uciekną... Zostaną - straceni.
- Charlie... o czym on mówi ? ? Co to za Igrzyska? Cha-
Odwróciłam się w strone chłopaka...
- CHARLIE CO JEST?! - upadł na kolana, twarz miał pochyloną w oczach jego strach ujrzałam.. Czym do cholery są te igrzyska ... Nagle drzwi otworzyły się, zza nich wyłonił się mężczyzna. 'To On!' Ten co przemawiał! // Charlie ujrzywszy go szybko staną na nogi.
- Oh synu - hahhahah - mężczyzna pogłaskał blondyna po głowie.
Charlie odtrącił jego rękę i odwrócił się plecami do niego.
- Nie nazywaj mnie tak, dla mnie jesteś nikim, tak samo jak ja dla Ciebie.
- Syn-
- Przestań, to jest obrzydliwe.
- Hu....Hm?- fioletowo włosy odwrócił się w moją stronę - Ty! Ohahahah! Dziewczynko szukałem Cię! - facet położył rękę na moim barku.
- ...Kim jesteś?
- Oh Nie wiesz? ... Jam jest władcą Panem tych ziem - zaczął gestykulować dłońmi- stworzycielem najpotężniejszego, ojcem tegoż chłopca. Miło mi poznać - zdejmując swój cylinder złożył mi pokłon, jak średniowieczny Pan.
- ... Słucham?
- Jam jest -
- Nie! Słyszałam, lecz....
- Czego więc nie rozumiesz?
- co JA robię w takim miejscu?? - W takim razie kim jestem??
- Oh.. Dziewczynko, widzę że Ty naprawdę nie wiesz kim jesteś.
- Że jak?!
Szybkim ruchem wskazałam na aulę gdzie stali uczniowie - Kim są ONI?!... - EE??
Wracając wzrokiem tam gdzie znajdował się owy Pan... Nikogo nie ujrzałam.
- Hej Ty! Gdzie jesteś dziwolągu!? Słyszysz?! Mówię do Ciebie!!
- Za pół godziny masz się z nim spotkać w ogrodach.
- HĘ? No co za wariat! - zrobiłam nadentą minę i ruszyłm w kierunku klasy. Charlie poszedł za mną.
●●●
- Nie nie pójdę z Tobą!- Hahahah jasne że pójdziesz! - zgarnęłam go pod rękę i razem wyszliśmy. - .... - idąc spojrzałam na niego, czy on naprawdę jest synem tamtego cudaka ?...
- Mam coś na twarzy?
- Nie, a co ? ... - tak ciągle się na niego gapiłam - idziemy - złapałam go mocniej za rękę.
Niesamowicie ogromny, kwitnący ogród. Drzewa sięgające chmur, kwiaty żyjące wraz z motylami tulącymi je, zieleń która raziła odbijającym się światłem słońca w wodzie małego stawu.
- Witam ponownie mała owieczko - 'kapelusznik' bo tak go nazwałam z powodu jego cylindra, spojrzał intensywnie w moją stronę.
Podeszłam kilka kroków bliżej, Charlie stał nieruchomo odwracając wzrok aby tylko nie spojrzeć na tego faceta.
- Przyszłam tu tylko po to aby dowiedzieć się co JA tu robię, więc mów!
Po środku ogrodu mała altanka, dwa krzesła i stolik a na nim , jak czuję, świeżo parzona owocowa herbata.
- Usiądź proszę .
- Dziękuję, postoję - oh jak miło.
- Nalegam . - jego głos nagle przeszył moje ciało.
- ... - usiadłam. Ale...
Jego oczy, lewe koloru czystego złota, prawe zaś jak jak woda w morzu okrytym ciemnym płaszczem nieba. Zdjąwszy swój fantastyczny kapelusz skryte pod nim włosy koloru purpury, końcówki ściemnione do czerni. Kolczyki w uszach i tatuaż w kształcie krzyża pod prawym okiem.
- Czy tak nie lepiej mała owieczko? - uśmiechając się do mnie można było ujrzeć dwa kły, zupełnie jak u wampira lecz delikatniej zarysowane. - A więc powiadasz, że nic nie wiesz?
- Nic nie wiem to mało powiedziane, ja w ogóle nie wiem jak i dlaczego się tu znalazłam... Nic mnie więcej nie interesuje tylko powiedz mi, na co ja tutaj, w tak dziwnym miejscu?
- Oh to przykre...
Eh? Co jest według niego takie przykre? To że mój własny brat--- Właśnie! Mój brat to wszystko przez niego! Na pewno wiedział do jakiej szkoły mnie posyła!
- ... Czy znasz mojego brata, Dominica Fortier'a ?
-... - kapelusznik myślał szybko nad odpowiedzią, nie widać było po nim tego, lecz wzrok jego ślepym się wydawał - To Twój brat przychodził do mnie w Twojej sprawie, prawda?
- Tak mi mówił.
- Nie chcę nic mówić, znam go mniej od Ciebie, choć Ty sama o nim wiesz niewiele, jednak... Jest coś co mnie w nim zastanawiało, otóż jego aura była.. Jakby to jednym słowem określić... Dziwna... Tak to te słowo. Jego aura była dziwna...
- Aura?
- Tak, to coś co wydziela Twoje ciało, mówi o Tobie wiele. Twoje wnętrze, jego zapach i emocje.
- Mówisz o.. pocie?
Mężczyzna spojrzał na mnie z politowaniem po czym wybuchnął śmiechem. No co? Czy tylko ja pomyślałam że coś co wydziela się z ciała człowieka i ma zapach, to pot?...
- Hahahah, owieczko nie bierz wszystkiego aż tak dosłownie - zmrużył oczy - jakby Ci to pokazać... Zobaczmy... Ty mała owieczko, jesteś osobą dość arogancką, Twoje maniery...cóż by o nich mówić wiele. Serce samotne, a Twoje ciało o czymś pamięta lecz dusza... dusza już nie, to co zapomniane nie wróci, a pustka wydrążona utratą bliskich narodziła chęć bycia kochanym lub też bycia z nimi wiecznie...Jak każdy jednak coś ukrywasz, Ty o tym nie wiesz, ktoś inny... Twa dusza,kochana, pragnie zemsty... Lecz za co? Ja tego nie wiem...
- ... - gęba mi opadła po tych słowach. Dzięki tej 'aurze' wyczytał tak wiele o mnie? Czy jest on jakimś wróżbitą, może czarodziejem?.. - Skąd wiesz to wszytko?! Niemożliwym jest żebyś wyczytał to tylko z mojego ciała! Mów prędko, kim jesteś !
- Nie unoś się tak zagubiona owieczko, los Twój jak wiemy został przesądzony w dniu Twoich narodzin, Twoim przeznaczeniem jest wieczne cierpienie.
- Nie mów o mnie! Tego już za wiele! Pytałam, kim jesteś, kłamcą czy czarodziejem?!
- Jam jest Panem tych ziem, ziem Północy, władcą nieskalanej ziemi - wstając wskazał palcem na Charli'ego, który przez sekundę patrzył na niego a potem szybkim ruchem opuścił głowę w bok, powiedział - jestem tym, który spłodził tego chłopca! Dałem mu wszystko, pragnę tylko aby żył spełniając swoje przeznaczenie!... Jam nie czarodziej, nie magik żaden lecz zwykły człowiek wybrany Panem, nie jestem kłamcą lecz prawdy też nie mówię. - z powrotem delikatnym, swobodnym ruchem obrócił się w moją stronę - moja droga Panienko, w tym świecie możesz ufać tylko i wyłącznie. ..
Sobie.